Filmy i seriale Disney trafią na Netflix. Niestety raczej nie te, o których myślisz
Pogłębiająca się współpraca HBO Max i Netflixa zainspirowała do wykonania podobnego kroku kolejny serwis VOD. Mowa o Disney+, które prowadzi rozmowy w sprawie dystrybucji treści za pośrednictwem giganta streamingu. Czy Marvel i Star Wars na Netflix to realny scenariusz?
Marvel i Star Wars na Netflix
Po tym, jak Warner Bros. zdecydowało się udostępnić na łamach Netflixa wybrane, głośne seriale oryginalne HBO Max, dołączą do nich kolejne tytuły. Już w grudniu w amerykańskiej odsłonie serwisu (i zapewne również u nas) zagości cała kolekcja produkcji spod szyldu DC Comics, w której skład wejdą:
- Człowiek ze stali,
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości,
- Legion samobójców,
- Wonder Woman,
- Liga Sprawiedliwości,
- Shazam!,
- Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn),
- Wonder Woman 1984,
- Legion samobójców: The Suicide Squad,
- Batman,
- DC Liga Super-Pets,
- Black Adam.
Jak się okazuje, Disney+ nie pozostaje głuche na te kroki i prowadzi rozmowy w sprawie ewentualnej współpracy z konkurencją. Czy to oznacza, że niebawem zobaczymy tytuły z uniwersów Marvel i Star Wars na Netfliksie? – Niestety, plan jest zgoła inny.
Współpraca Disney+ i Netflixa – co to oznacza?
Prezes Disneya, Bob Iger, zdradził, jak widzi współpracę serwisu z Netflixem. Podążając za jego słowami:
Udzielaliśmy licencji na treści firmie Netflix i zamierzamy to kontynuować. Właściwie to już z nimi rozmawiamy na temat pewnych możliwości, ale nie spodziewałbym się, że udzielimy im licencji na nasze kluczowe marki. Są to dla nas oczywiste przewagi konkurencyjne i wyróżniki. Na przykład Disney, Pixar, Marvel, Gwiezdne Wojny – wszystkie radzą sobie bardzo, bardzo dobrze na naszej platformie i nie widzę powodu, dla którego – po prostu goniąc za pieniędzmi – powinniśmy to zrobić. Są one naprawdę bardzo ważnymi elementami składowymi naszej obecnej i przyszłej działalności w zakresie transmisji strumieniowej.
Słowa te stanowią wyraz konsekwencji w zakresie zapatrywań Igera na licencjonowanie marek Disneya, które obrazowo porównał niegdyś do sprzedaży arsenału nuklearnego krajowi Trzeciego Świata, chcącemu w zamian wykorzystać go przeciwko kontrahentowi. Później jednak złagodził swoje stanowisko, stwierdzając, iż rozważy okazjonalne udzielenie licencji na “inne” treści stronom trzecim.
Źródło: Deadline, IGN, gamerant.com
Może Cię zainteresować: