Binge watching, czyli syndrom jeszcze jednego odcinka. Zagrożenia i skutki
Na Netflixa wpada nowy sezon Twojego ulubionego serialu. Robisz popcorn, rozsiadasz się wygodnie na kanapie i pochłaniasz wszystkie odcinki jednego dnia – z jedną przerwą na szybki obiad. I właśnie tak padasz ofiarą zjawiska określanego jako binge watching. Co to tak naprawdę jest i czy może okazać się niebezpieczne?
- Czym jest binge watching?
- Który sposób oglądania seriali jest lepszy?
- Czy binge-watching jest groźny?
- Jak walczyć z syndromem jeszcze jednego odcinka?
- Najpopularniejsze platformy VOD
Czym jest binge-watching?
Seriale i filmy potrafią pochłaniać nas bez reszty. Dobrych produkcji nie brakuje, a platformy takie jak Netflix, HBO Max, Disney+ czy Amazon Prime Video nie zwalniają tempa, systematycznie wypuszczając kolejne propozycje. Widz wygodnie rozsiada się przed ekranem i może cieszyć się ośmiogodzinnym maratonem – to właśnie jest binge-watching.
Podążając za nieco bardziej naukową definicją, binge watching to zjawisko kompulsywnego oglądania seriali (choć niektórzy preferują filmy), które sprowadza się do obejrzenia kilku odcinków z rzędu.
Na pozór mogłoby się wydawać, że to problem dotykający wyłącznie naszych czasów, ale tak naprawdę zjawisko zostało zdefiniowane znacznie wcześniej. Kiedyś po prostu zamiast serwisów VOD były pendrive czy płyty.
Skąd w ogóle to wyrażenie? Słowo binge nie ma w polskim języku idealnego odpowiednika. Możemy je tłumaczyć jako szaleństwo, popijawa, pochłanianie albo ciąg. Z założenia wyraz odnosi się do różnego rodzaju aktywności, które wykonujemy w jakimś czasie (może to być dzień, tydzień czy miesiąc) w sposób ekstremalny, niekontrolowany. Z tego względu często trzeba też doprecyzować, o jaki binge chodzi. Stąd wzięło się drugie słowo – watching, czyli oglądanie.
Nie ma żadnej definicji, która pozwoliłaby powiedzieć, ile odcinków z rzędu trzeba zobaczyć, żeby nazwać to kompulsywnym oglądaniem, chociaż pewne sugestie podsuwa nam sam Netflix. Binge watching stał się celem jednej z ankiet przeprowadzonych przez platformę, gdzie 73% ankietowanych odpowiedziało, że jest to oglądanie od dwóch do sześciu odcinków z rzędu.
Który sposób oglądania seriali jest lepszy?
Telewizja przyzwyczaiła nas do wyczekiwania na kolejny odcinek serialu. Stacje często decydowały się dawkować napięcie, emitując kolejne epizody raz w tygodniu albo raz dziennie. W zupełnie inną strony poszły platformy streamingowe, które udostępniają cały sezon od razu. I jak to w życiu bywa, każde z rozwiązań ma swoje wady i zalety.
Nowe odcinki emitowane co tydzień to swego rodzaju napięcie i moment wyczekiwania. Mamy aż 7 dni na to, aby głowić się, jak poprowadzona zostanie akcja. Jest w tym jednak pewien istotny minus. Odbiorca zostaje zmuszony, by usiąść przed telewizorem o konkretnej porze i w wyznaczonym dniu, by dowiedzieć się, co będzie dalej.
Wrzucenie całego sezonu na platformę to pełna swoboda w kontekście czasu oglądania. To widz decyduje, kiedy zaczyna oglądać i ile odcinków pochłonie jednocześnie. Niestety, często trudno jest zachować umiar, a jeden czy dwa odcinki zamieniają się w prawdziwy maraton serialowy. Czy to jest dla nas dobre? No właśnie…
Czy binge-watching jest groźny?
Jeszcze jeden odcinek, a potem kolejny i kolejny. Binge-watching jest popularnym zjawiskiem, chociaż niekoniecznie w pełni zdrowym i bezpiecznym. Wszystko co w nadmiarze szkodzi. Szkodzi naszym wrażeniom artystycznym i zdrowiu, a syndrom jeszcze jednego odcinka nie stanowi tu wyjątku.
Zacznijmy od tego, że binge watching niesie zagrożenia natury psychicznej. Seriale mogą okazać się nie tylko wciągające, ale też uzależniające. A jeśli z różnych względów nie możemy rozsiąść się przed telewizorem, pojawia się rozdrażnienie i problemy ze skupieniem. Seriale oglądane wieczorami prowadzą do problemów ze zaśnięciem. Czas, który powinniśmy poświęcić na wyciszenie, zamienia się w pełną koncentrację na ekranie, a chyba nie trzeba nikogo już uświadamiać, że spokojny sen wpływa bezpośrednio na nasze zdrowie.
I tak docieramy do wniosku, że skutki bing-watching odbijają się negatywnie nie tylko na duchu, ale też na ciele.
Clinical Sleep Medicine opublikowało badanie, z którego wynika, że kompulsywne oglądanie seriali w późnych godzinach prowadzi do bezsenności, co z kolei negatywnie przekłada się na układ odpornościowy, przemianę materii i pamięć. Naukowcy z Melbourne wysnuli wnioski, że ponad 4 godziny przed ekranem telewizora, to o 74% większe szanse na wystąpienie poważnych chorób zapalnych. Wpływ na to ma wiele czynników, m.in. brak ruchu i podjadanie w trakcie seansu typowo “śmieciowych” przekąsek.
Jak walczyć z syndromem jeszcze jednego odcinka?
Umiar przede wszystkim. Tak samo, jak trzeba zachować zdrowy rozsądek korzystając z komputera, telefonu, czy sieci ogólnie, tak tę samą równowagę trzeba odnaleźć w aplikowaniu kolejnych odcinków wybranego serialu. Jak to zwykle bywa – łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Dlatego też coraz więcej osób wpada w sidła bing watchingu. Niestety, w przypadku platform streamingowych innej rady niż umiar nie ma.
To widz decyduje, kiedy ogląda i ile czasu poświęca na serial. Dobrym nawykiem jest wyznaczenie sobie limitu, na przykład nie oglądam więcej niż dwa odcinki jednego dnia. I tej zasady należy trzymać się bardzo rygorystycznie. Nawet jeśli akcja urywa się w najmniej odpowiednim momencie (a wszyscy wiemy, że mistrzowskie produkcje tak właśnie działają), wyłączamy telewizor i swoją uwagę przenosimy na inne zajęcia. Najlepiej takie, które wymagają aktywności fizycznej, bo pozycja siedząca nie służy zdrowiu.
Ale przede wszystkim pamiętajmy, że nie samymi serialami człowiek żyje.
Najpopularniejsze platformy VOD
Oglądanie seriali i filmów nie jest niczym złym (o ile zachowamy w tym umiar), dlatego warto zorientować się, które platformy streamingowe mają w swojej bibliotece dobre produkcje.
Do czołówki na pewno należy Netflix, ale nie gorzej prezentuje się kolekcja na HBO Max, Amazon Prime Video albo Apple TV+. Każdy serwis może pochwalić się naprawdę znakomitymi tytułami, które warto obejrzeć.
Może Cię zainteresować: